Parafia pw. Św. Elżbiety w Jutrosinie

ul. Tadeusza Kościuszki 11
63-930 Jutrosin

tel.  65 5471 409

Historia

IV.  KOŚCIÓŁ POD WEZWANIEM SERCA PANA JEZUSA

Kościoł pod wezwaniem Serca Pana Jezusa funkcjonował w Jutrosinie przez około 30 lat w dawnej świątyni protestanckiej.

            Niemcy – luteranie przybyli do Jutrosina z ogarniętego pożogą wojny trzydziestoletniej Śląska. Sprowadził ich tutaj ówczesny dziedzic miasta, Prokop Kołaczkowski. 24 czerwca 1642 r. wydał on dla protestantów obszerny przywilej, zapewniając im nie tylko bezpieczeństwo, ale również wyznaczając miejsce pod zabudowę oraz zapewniając Liberum Exercitum Religionis, tj. wolne wyznawanie religii augsburskiej. Luteranie mieli prawo wybudowania kościoła i szkoły[1]. Wspólnota ewangelicka w Jutrosinie nosiła wezwanie Deus providebit, Bóg sobie obmyślił[2].

.

 

Pieczęć lakowa: Sigillum Ecclesiae Deus Providebit Jutroschinensis na dokumencie z 1831 r. (spis członków gminy ewangelickiej w Jutrosinie) obok data 2 stycznia 1831 i podpis pastora Haake

 

            Lista pastorów jutrosińskich:

  1. Florian Böhme (24 czerwca 1642 – 20 kwietnia 1662)
  2. Gottfried Laube (1662 – 1688/1689)
  3. Godfried Opitz (kwiecień 1688 – 1699)
  4. Jeremias Friedrich Rumbaum (1699 – 1709)
  5. Simon Titze (22 lipca 1708 – 13 grudnia 1719)

Gmina ewangelicka w Jutrosinie nie istniała przez 57 lat

  1. Karl Gottlib Hedlhofer (zmarł w 1776 przed oficjalnym objęciem urzędu)
  2. Johann Michael Bernhardt (1776 – 1796)
  3. Johann Samuel Haake (1796 – 1844)
  4. Gottlieb Werner (1844 – 1853)
  5. Hermann Hensel (1853 – 1900)
  6. Martin L. Zakobielski (1900 – 3 września 1936)

 

Przybycie innowierców do naszego miasteczka było przejawem ogólnego zjawiska, bowiem emigracja protestantów do zachodniej Wielkopolski przybrała dość znaczne rozmiary. Akcja osiedleńcza wywołała oddźwięk w postaci agitacji duchownych katolickich przeciwko ewangelikom. W tych czasach doprowadzenie do tumultu religijnego, czy też zniszczenie zboru innowierczego było przez katolickie władze duchowne postrzegane jako czyn godny pochwały. Takie zapatrywanie – sprzeczne z duchem obecnej religijności – były zresztą tak samo charakterystyczne dla katolików, jak i dla protestantów. Wojna trzydziestoletnia dała samym tylko Polakom kilku świętych męczenników za wiarę.

            Również w Jutrosinie doszło do wystąpień przeciwko protestantom. Już w czasie potopu szwedzkiego, wiosną 1656 r., jutrosińscy luteranie padli ofiarą przemocy. Na jakiś czas zbór ewangelicki przestał funkcjonować, a pastor Florian Böhme opuścił Jutrosin[3]. U schyłku XVII w. miał miejsce kolejny tumult, a jego inicjatorem był jutrosiński proboszcz, ksiądz Andrzej Chirucki[4]. Tak opisuje to wydarzenie dokument znaleziony 5 sierpnia 1998 r. podczas remontu dzwonnicy:

 

Po fatalnym całego miasteczka tego Jutrosina ogniu, który się od Luterskiej Sekty Kaspra Kowala w Rynku, przez tegoż Kowala nieostrożność zaczął, którym ogniem całe miasteczko pogorzało i Zbór Luterski od roku 1640. wszczęty tu w Jutrosinie, samże tylko Kościoł Farny i ten S. Krzyża Kościołek i ulica ku Pawłowu albo Kaliska przestawszy chwała Bogu, w perzynę poszedł. Kiedy się tedy Obywatele Religij Luterskiej przeciwko prawom i Konstytucyem Koronnym[5] na nowo Zbór swoy budować zapuścili, i kiedy drzewa wszystkie przygotowali, tak dalece że iuż tylko stawiać Zbór mieli, ponieważ na Zakazy nic niedbali które  w obronie praw zanosił pomieniony Pasterz Kościoła Katolickiego tutechnego, w imię Pańskie Zbór ten zgromadzenia braci w wierze luterańskiej porąbał  i zruynował, z powodu tego uczynku religijnego, ponieważ z pozwolenia Panów Dziedzicznych działo się wystawienie pomienionego Zboru, od tychże Panów Dziedzicznych przez łotrów (wymienionych wyżej nikczemnego charakteru)  wzięty związany do piwnice wtrącony zbity następnie prawnie chwalebnie do swych praw przywrócony, gotowy choć po tak wielu niebespieczenstwach duszę złożyć w ofierze za owce[6].

 

Poważniejsze były reperkusje tumultu religijnego, który miał miejsce 13 grudnia 1719 r., tj. na Św. Łucję, w dniu wyboru ewangelickiej rady miejskiej. Katolicy jutrosińscy, z pomocą okolicznych chłopów, wypędzili pastora Szymona Titze, przemocą otworzyli zbór ewangelicki, zabrali dzwony, ołtarz, naczynia srebrne i organy. Budynek został zniszczony[7]. Pogrom ewangelików w Jutrosinie łączono z rzekomą profanacją przydrożnego krzyża, jakiej miał się dopuścić protestancki właściciel Jutrosina Johann Leonhard von Ebertz[8].

Przez blisko 57 lat pozostali w Jutrosinie protestanci nie posiadali własnej gminy, przyjęci zostali do zboru ewangelickiego w Kobylinie. Zgodę na odbudowę wydał dopiero kolejny właściciel miasta, hrabia Mielżyński, a jako datę odnowienia działalności podaje się dzień 22 października 1776. To ważne wydarzenie zostało upamiętnione inskrypcją na nowym dzwonie do zboru ewangelickiego:

 

Johannes Michael Bernhardt,

Thuringa, Salfeldensis primus pastor ecclesiae Lutheranae,

 quae restaurata est Jutroschini 22. October 1776.

Gottlob Fulde erster eltester.

 Et me fecit Erdmann Kalliefe,

 Lesnae anno 1779[9].

 

            Wrogie początkowo relacje katolików i protestantów z czasem przerodziły się w pokojową koegzystencję. Po roku 1793, drugim rozbiorze Polski, Niemcy jutrosińscy znaleźli się pod panowaniem własnego monarchy. Zdaje się jednak, że ważniejsze było dla nich przyjazne na ogół nastawienie kolejnych właścicieli Jutrosina, Polaków. Dotkliwie odczuwano szykany jakie rzekomo stosowała wobec nich hrabina Konstancja Mielżyńska. Grunty i domy, na które Niemcy nie posiadali prawa dziedziczenia, przekazywała podobno w ręce Polaków. Na Niemców i protestantów nakładała większe ciężary finansowe, niż na swych rodaków[10]. W roku 1836 niektórzy ewangelicy, właściciele ziemi w obrębie Jutrosina, zaprzestali płacenia daniny na kościół katolicki, co dotąd było czynione zwyczajowo. Rozpoczęły się procesy o meszne, które kończyły się z różnym skutkiem. W ten sposób uszczupliły się dochody jutrosińskich proboszczów[11].

            7 czerwca 1861 r. Jutrosin nawiedził ogromny pożar. Rozpoczął się od ulicy Zdunowskiej (Garncarskiej), a ponieważ wiał bardzo silny wiatr, pożar przeniósł się na ulicę Wrocławską[12]. Spłonął zbór ewangelicki, z którego uratowano jednak część wyposażenia. Po pożarze delegacja protestantów udała się do proboszcza Antoniego Smitkowskiego z prośbą, aby udostępnił kościół katolicki na nabożeństwo niedzielne. Proboszcz bardzo współczuł i obiecał wszelką pomoc[13]. Jeszcze nie ukończono prac porządkowych na miejscu pożaru, a już rozpoczęto staranie o nowe materiały do odbudowy kościoła. Zakupiono kamienie i cegły, teren budowy kościoła został powiększony. Pastor Hermann Hensel wszelkimi drogami starał się zdobyć potrzebne materiały. W Poznania otrzymał od Konsystorza i Rejencji Królewskiej oraz Związku Gustawa Adolfa zapewnienie wsparcia. Opublikowano również prośby o pomoc w gazetach[14]. Drewno do budowy uzyskano od księcia Adama Konstantego Czartoryskiego, dziedzica dóbr jutrosińskich. Książę podarował także 100 talarów na budowę kościoła.

Mimo tych wszystkich źródeł pomocy, budowa nie posuwała się naprzód. Projekt architektoniczny z wielu powodów nie zyskał aprobaty dozoru kościelnego, domagano się nowego rysunku, do czego zobowiązano projektanta  Würtemberga z Krotoszyna[15]. Prowadzenie prac murarskich powierzono Endrichtowi z Milicza[16]. W międzyczasie zdobyto także większość materiałów na budowę. Prace rozpoczęto 14 lipca 1862 r. Kopułę i krzyż na wieży założono 29 lipca 1863 r.

Wszystkie koszty budowy wyniosły 24 tys. talarów. Ambona kosztowała 110, a organy, które zostały zbudowane przez braci Walter z Góry, 118 talarów. Plafon, autorstwa miejscowego stolarza Dummera, kosztował, nie wliczając drewna, 480 talarów zaś wykonana z piaskowca kopuła i żelazny krzyż 218 talarów.

Ściany kościoła wzniesiono na nietynkowanej podmurówce z kamienia polnego. Budynek ma kształt wydłużonego prostokąta o wymiarach 38 x 17 m, z trójbocznie zamkniętym prezbiterium, po bokach którego znajdują się dwie prostokątne przybudówki. Korpus nawowy jest jednoprzestrzenny i posiada dwie kondygnacje. Pokrywa go dwuspadowy dach, nakryty dachówką karpiówką ułożoną podwójnie w koronkę. Dwie przybudówki po bokach prezbiterium pokryte są blachą.

            Więźba dachowa jest drewniana. Od strony wschodniej znajduje się kwadratowa pięciokondygnacyjna wieża przykryta dachem wiciowym.

            Elewacje boczne są pięcioosiowe, dwukondygnacyjne, zdobione gzymsem podokapowym. Prostokątne okna pierwszej i drugiej kondygnacji zamknięte są od góry półokrągło. Okna drugiej kondygnacji są większe i obramowane od góry cienkimi gzymsami. Elewacja wschodnia jest trzyosiowa z pięciokondygnacyjną wieżą. Na pierwszej kondygnacji w każdej osi znajdują się drzwi zwieńczone półkoliście. W pozostałych kondygnacjach są prostokątne okna zamknięte od góry półokrągło, a okna piątej kondygnacji zostały zdwojone. Ściany wieży wieńczą trójkątne szczyty zdobione fryzem arkadowym i gzymsem podokapowym z okrągłą blendą w centrum. Elewacja zachodnia jest dziewięcioosiowa jednokondygnacyjna z prezbiterium oraz dwoma niższymi przybudówkami. Okna wykonano tu prostokątne, zamknięte od góry półokrągło; okna prezbiterium są większe, zwieńczone cienkim gzymsem. Szczyt ściany korpusu nawowego zdobią trzy wieżyczki.

            Wnętrze jest jednoprzestrzenne z wydzieloną absydą, która od sali oddzielona jest łukiem tęczowym. Po bokach sali znajdowały się niegdyś jednopoziomowe empory wsparte na słupach. W części wschodniej był chór muzyczny zespolony z emporami i wsparty również na słupach. Wieża mieści klatkę schodową.  Strop, łuk tęczowy i empory zdobiły malowidła ścienne w formie pasów i wici roślinnej[17]. Na ścianach absydy widniały też sentencje, nie wiadomo dziś, jakiej treści.

Podczas budowy wielokrotnie odbiegano od projektu. Piramida wieży została wykonana z drewna i opierzona cyną. Na polecenie władz  nakazano ją podmurować, co zostało wykonane niewłaściwie. Także wielkość nawy była kilkakrotnie zmieniana, przy czym nie uwzględniono wymiarów wieży, która jest za mała w stosunku do nawy kościoła.

            Wydany przez radę budowlaną raport zawierał wiele zarzutów. Prace murarskie były w wielu wypadkach wykonane wadliwie, nie odpowiadały najprostszym wymogom przewidzianym na budynek w surowym stanie. Zewnętrzne powierzchnie muru były niestaranne, a fugi niedbale zrobione. Także wykonanie wnętrza kościoła budziło duże zastrzeżenia. Balkony były osadzone zbyt wysoko i zbyt daleko wysunięte w nawę, nie dawały dostatecznie spełniać oknom funkcji oświetleniowych. Organy były zbyt daleko cofnięte. Także wejście na wieżę obok organów było chybione i musiało zostać zmienione. Piramidę wieży wykonano ostatecznie z betonu. Jak niewłaściwie wykonano tę pracę okazało się już w roku 1876, kiedy to musiano znów przeprowadzić remont, co kosztowało gminę  980 marek.

            Poświęcenie świątyni nastąpiło 11 listopada 1863 roku.

            Wokół kościoła znajdował się cmentarz, na którym chowano znaczniejszych ewangelików, np. pastorów. Pozostali luteranie chowani byli na nowym cmentarzu, złożonym przez gminę w 1806 r. Żelazną bramę cmentarną ufundował w 1886 r. urodzony w Jutrosinie Karl Schulz, który w tym czasie mieszkał w Nowym Jorku. Kosztowała ona 600 marek[18]. W roku 1889 Schultz ufundował bramę wiodącą na dziedziniec kościelny[19].

Trzeba też dodać, że oprócz Niemców – protestantów, mieszkali w Jutrosinie Niemcy – katolicy, choć było ich niewielu. W Muzeum Ziemi Jutrosińskiej znajduje się tablica epitafijna jednego z nich, Ernsta Gustawa Guderiana.

Gdy po latach niewoli narodowej Polska znów znalazła się na mapie politycznej Europy, jutrosińscy Niemcy pozostali na miejscu, nie myśleli o wyjeździe stąd, jak np. Niemcy z Ostrowa Wielkopolskiego. Tu było ich miejsce, dorobek pokoleń, kościół, cmentarz, szkoła. Może też odrodzona Polska wydawała się im państwem sezonowym  i czekali na powrót do Rzeszy?  Przeprowadzony w 1910 r. spis gminy ewangelickiej w Jutrosinie wykazał 1588 osób, przy czym do gminy miejskiej należało 624 wiernych. Jak stwierdził pastor Zakobielski, nie było chyba innej gminy ewangelickiej, której członkowie żyliby w takiej zgodzie z katolikami, jak w Jutrosinie. Podczas pogrzebu znanych i szanowanych ewangelików, uderzano w dzwony w kościele katolickim (jeżeli wyrażono takie życzenie) i odwrotnie – przy pochówku katolika uruchamiano dzwony w świątyni ewangelickiej[20]. Społeczność ewangelicka kultywował własne tradycje i obyczaje[21].

            Klęska III Rzeszy i nadciągająca Armia Czerwona położyły kres wiekowej obecności Niemców w Jutrosinie. En gross opuścili oni miasto i pobliskie wioski 19 stycznia 1945. Myśleli, że wrócą, ale tak się nie stało. Pozostała bolesna pamięć o utraconym miejscu urodzenia i młodości, wielki obszar zdarzeń, który wraz z nimi odszedł w niepamięć[22]. Ci, którzy nie wyjechali od razu, musieli uczynić to później, gdyż tak zdecydowały Mocarstwa Zwycięskie na konferencji poczdamskiej[23]. Ostatnimi pochowanymi na cmentarzu ewangelickim byli młodzi Niemcy schwytani przez Rosjan i zastrzeleni przy jednej ze stodół na ulicy Powstańców (pochowani są po lewej stronie od bramy cmentarnej). Nie byli oni jednak mieszkańcami Jutrosina lecz – prawdopodobnie – Cieszkowa.

Na podkreślenie zasługuje fakt, iż spora część Niemców jutrosińskich w czasie wojny zachowywali się wobec Polaków w sposób poprawny. Niemiecki burmistrz, Kurt Mühlnickel był życzliwie nastawiony wobec Polaków, podobnie jak jego syn Günther (ur. 1927). Wyżej już wspomniałem o wstawieniu się za proboszczem Dratwą, nierzadkie były też przypadki udzielania Polakom pomocy żywnościowej. Mowa o Niemcach, którzy mieszkali w Jutrosinie, napływowi zachowywali się wrogo. Poza tym inne było nastawienie starszych mieszkańców, którzy nie byli podatni na narodowosocjalistyczne frazesy, a inne młodych Niemców, chowanych przez państwo w pogardzie i nienawiści wobec Polaków. Były też oczywiście przypadki wrogości, denuncjacji, okazywania pogardy.

            Na podstawie dekretu z dnia 8 marca 1946 r. o majątkach opuszczonych i poniemieckich[24] państwo polskie przejęło mienie obywateli niemieckich. Kościół ewangelicki przekazano parafii rzymsko – katolickiej w Jutrosinie. Od 8 września 1946 r. zaczął on funkcjonować jako kościół Serca Pana Jezusa[25]. W międzyczasie z kościoła tego zabrano dzwon, który zawisł w wieży kościoła parafialnego w Jutrosinie oraz ławki i organy do kościoła w Dubinie. Ich zwrotu bezskutecznie domagał się ks. Stróżyński.

            Nabożeństwa w kościele Serca Pana Jezusa odprawiano gdzieś do połowy lat 70 – tych. Później budynek służył jako magazyn sprzętów kościelnych, niszczał. W 1994 r. świątynię przekazano miastu. Władze podjęły decyzję o zaadaptowaniu budynku na salę widowiskowo – sportową, przetarg na wykonanie prac wygrała firma Zdzisława Wieruszewskiego z Jutrosina. Przekazanie obiektu nastąpiło 19 marca 1998 r.[26]

Już ponad 10 lat dawny kościół pełni funkcje inne od tych, dla których został wzniesiony. Niektórych przyjezdnych ten fakt dziwi, czy wręcz szokuje. Prawda jest taka, że w naszej społeczności nie ma potrzeby funkcjonowania trzech świątyń. Stałych nakładów finansowych wymaga kościół parafialny, a przyjęte rozwiązanie (adaptacja dawnego kościoła na salę sportową) sprawiło, że powstrzymano proces dewastacji zabytkowego budynku, przeprowadzono remonty ścian, wymieniono dach, wprawiono okna, dokonywane są bieżące reparacje. Jest on ogrzewany – jednym słowem: żyje. Najmniej bulwersuje takie wykorzystanie dawnego kościoła samych Niemców, którzy odwiedzają nasze miasteczko (w Niemczech kościoły przekształca się w dyskoteki a nawet przeznacza do  rozbiórki). Porównywano nawet nasz kościół ewangelicki do świątyni w Miejskiej Górce – o wiele bardziej wartościowej pod względem historycznym – z dezaprobatą mówiąc o powybijanych tam oknach i zalegającym sianie. 

 

 

 

 

[1] Kopia przywileju  Prokopa Kołaczkowskiego znajduje się w Archiwum Państwowym w Poznaniu: APP,  Akta Miejskie Jutrosina, I/4, f. 1 – 9. Zob. R. Krzyżosiak, Przybycie Niemców do Jutrosina w XVII w., „Wiadomości Jutrosińskie”, nr 8/2002, s. 6 – 8. Jedynie przywileje dla dwóch miast w Wielkopolsce (Jutrosin i Kamionna k. Międzychodu) przewidywały kary dla osób, które by przeszkadzały protestantom w praktykach religijnych. Zob. J. Tazbir, Reformacja – kontrreformacja – tolerancja, Wrocław 1999, s. 82.

[2] 1 Mojż. XXII. 8: Odpowiedział Abraham: Bóg sobie obmyślił baranka na ofiarę paloną, synu mój; i szli obaj pospołu.

 

[3] R. Krzyżosiak, Ziemia jutrosińska podczas „Potopu szwedzkiego” (1655 – 1660), „Wiadomości Jutrosińskie”, nr 102/2006, s. 12 – 13  

[4] R. Krzyżosiak, Ks. Andrzej Chirucki, proboszcz jutrosiński, „Wiadomości Jutrosińskie, nr 86/2002, s. 12 – 14.

[5] Konstytucja, czyli uchwała sejmowa, z 1632 r. zabraniała naprawy starych i budowy nowych zborów innowierczych.

[6] Tekst uwspółcześniony wg oryginału przechowywany w Muzeum Ziemi Jutrosińskiej. Wyrazy pisane czcionką prostą w oryginale są po łacinie.

[7] R. Krzyżosiak, Tumult religijny w Jutrosinie 13 grudnia 1719 roku, „Wiadomości Jutrosińskie”, nr 87/2002, s. 12 – 13. W. Bickerich, Bilder aus der Gegenreformation im Posner Lande [w:] „Innere Mission“, t. III/1908, s. 175 – 177.

[8] J. Miedziński, op. cit., s. 70 – 72.

[9] Johann Michael Bernhardt, z Turyngii, z Saalfeld,pierwszy pastor kościoła luterańskiego, który odnowiony jest w Jutrosinie 22 października 1776 r. Gottlib Fulde starszy gminy. I zrobił mnie Erdmann Kalliefe, Leszno rok 1779

[10] M. L. Zakobielski, op. cit., s. 66 – 67.

[11] Opis kościoła i probostwa  … do introdukcyi X. Antoniego Smitkowskiego, p. 11v

[12] M. L. Zakobielski, op. cit., s. 77

[13] Ibidem, s. 78

[14] Ibidem, s. 79

[15] Ibidem, s. 81

[16] Ibidem, s. 82

[17] S. Jędraś, Miasto i gmina Jutrosin, Leszno 1999, s. 82 – 83 (autor wykorzystał z opracowania Jacka Piotrowskiego, pracownika Państwowej Służby Zabytków, Oddział Wojewódzki w Lesznie)

[18] M. L. Zakobielski, op. cit.,  s. 64

[19] Ibidem, s. 84

[20] A. Krzyżosiak, Pastor Marcin Zakobielski – 10 duszpasterz gminy ewangelickiej, „Wiadomości Jutrosińskie”, nr 95/2004, s. 9

[21] A. Krzyżosiak, Zwyczaje ewangelików jutrosińskich, „Wiadomości Jutrosińskie”, nr 96/2004, s. 10 – 11

[22] W latach 80 – tych minionego stulecia przyjechała do Jutrosina pewna Niemka, która na jutrosińskim cmentarzu pochowała dwoje dzieci. Jeszcze po latach płakała nad ich grobem.

[23] Konferencja poczdamska (17 lipca 1945 – 2 sierpnia 1945 w Poczdamie) – spotkanie przywódców koalicji antyhitlerowskiej (tzw. Wielkiej Trójki): prezydenta USA Harry'ego Trumana (który zastąpił zmarłego w kwietniu tego roku Franklina Delano Roosevelta), premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla, którego w trakcie konferencji zastąpił od 28 lipca nowy premier tego państwa Clement Attlee i ZSRR Józefa Stalina.

[24] Dziennik Ustaw z dnia 19 kwietnia 1946

[25] List proboszcza Michała Stróżyńskiego do Kurii Arcybiskupiej w Poznaniu z dnia 14 marca 1947 r. (kopia w posiadaniu autora)

[26] Sala sportowa w Jutrosinie, „Wiadomości Jutrosińskie”, nr 67/1998, s. 6